Biblioteka Publiczna

Andrew

Andrew wszedł chwiejnym krokiem do biblioteki. Wszystko przez nowe buty, które sobie kupił. Tak, są damskie, ale wyglądają tak cudnie! Andy nie mógł się oprzeć i ich nie kupić. Rozejrzał się. Co ja tu miałem zrobić? Chyba wszedł tu instynktownie, ponieważ naprawdę nie przepada za czytaniem.

Lucy

-Dzień dobry - zwróciła się z uśmiechem do starszej kobiety, która siedziała za biurkiem.
Kobieta odpowiedziała jej tym samym. Po chwili Lucy zniknęła między regałami książek. Szukała czegoś ciekawego, czegoś co ją zainteresuje. Po chwili zobaczyła tytuł, który ją zaciekawił. Wzięła książkę do ręki i otworzyła ją. Jednak po chwili znów ją odłożyła.
-Pozory mylą - pomyślała z delikatnym uśmiechem.
Zaczęła szukać innych książek.

Andrew

Andrew wpadł na genialny pomysł: Skoro już tu jest, to rozejrzy się trochę! Promiennie uśmiechnął się do bibliotekarki.
- Dzień dobry! Jaki piękny dziś dzień mamy. Chciałbym wypożyczyć książkę.
- Dzień dobry - odpowiedziała kobieta - oczywiście, w czym mogę pomóc?
- Hmm... Poszukuję czegoś krótkiego - pokazał na palcach - z dużą ilością obrazków. Tak... dużo obrazków mało czytania.
Wyszczerzył się.
- Drugi dział na lewo! Prosze tam iść i sam wybrać.
Andy ruszył we wskazanym kierunku. Szedł ostrożnie, ponieważ na podłodze leżał taki okropny dywan, który się cały czas podwijał czyhając na Andrewa żeby jego śliczne fioletowe buty złamały obcas. W pewnym momencie zobaczył dziewczynę przeglądającą jakąś książkę.
Ona pewnie też przyszła się tu rozejrzeć. Wszedł do działu, ominął dziewczynę i ruszył w kierunku 'Lektury dla dzici'. A raczej miał zamiar ruszyć, ale nie zdążył ponieważ zatrzymał go pisk dziewczyny. Andy stał, ona też stała i piszczała.
-Sss...toiszzz mi naaa nodzee! - usłyszał

Lucy

Stojąc i przeglądając książkę nagle usłyszała stukot obcasów. Zaciekawiona odwróciła się w tamtą stronę, ponieważ wydawało jej się, że przed chwilą słyszała męski głos. I faktycznie ledwo się powstrzymała od śmiechu, ponieważ przed nią stał mężczyzna z długimi włosami i w butach na obcasach. Szybko odwróciła głowę próbując się opanować. Owszem była tolerancyjna, ale ten widok był bardzo zabawny. Po chwili jej się to udało i znów zaczęła szukać książki. nagle poczuła, że ktoś stoi jej na nodze. Nie mogła się powstrzymać i pisnęła z bólu.
-Sss...toiszzz mi naaa nodzee! - krzyknęła w stronę mężczyzny.

Andrew

Spojrzał w dół na ich stopy. Rzeczywiście stał obcasem na lewej balerinie dziewczyny.
- Aaaa! - wykrzyknął - Pewnie cie bardzo boli, przepraszam, ale ze mnie gapa!
To co przydarzyło się temu pół-mężczyźnie nazywa się słowotok nerwowy. Paplał bez ładu i skladu.
- Aaaaaaaaaaaaaa! Podwóne aaaaaa! - wszyscy w bibliotece odwrócili się w ich stronę, a bibliotekarka zajrzała co się dzieje.
- Jak mogłaś założyć TAKĄ bluzkę do TAKICH spodni ?! - złapał się za policzek w totalnym załamaniu - musze cię wiele nauczyć. Andrew

Lucy

-Miło, że zauważyłeś - powiedziała zła odsuwając stopy jak najdalej od chłopaka.
Po chwili patrzyła na chłopaka zdziwiona. Jeszcze chwila, a szczęka napewno by jej opadła. Boże co to za człowiek ?! Lucy mimo złości stała zdziwiona nadal. Kiedy chłopak znów pisnął ona aż podskoczyła. Słysząc jego słowa spojrzała na swój ubiór. Nie widziała w nim nic dziwnego, więc po chwili spojrzała na niego.
-Mnie ? Nauczyć ? - patrzyła na niego z lekko otwartą buzią. Pięknie trafiła na jakiegoś chorego na umyśle człowieka - Lucy - powiedziała po chwili, kiedy już otrząsnęła się z szoku.